top of page
Search

Rejs z niespodzianką



Wielkie oceaniczne wycieczkowce boleśnie odczuły efekt pandemii. Historie statków, które nie mogły zawinąć co portów, mając na pokładzie chorych pasażerów, wypełniały nagłówki mediów wiosną zeszłego roku. Dzisiaj większość z tych kolosów stoi pusta i czeka na lepsze czasy. Zanim to nastąpi, warto zauważyć, że kłopoty ze zdrowiem turystów w trakcie rejsów wycieczkowcami zdarzały się już wcześniej, choć z zupełnie innych niż obecnie powodów. WIe o tym dobrze załoga statku “Balmoral”. W 2012 roku ten wycieczkowiec, mogący pomieścić 1300 pasażerów w 710 kajutach, miał specjalnym rejsem uczcił setną rocznicę zatonięcia "Tytanika". “Balmoral” o mały włos sam nie utonął, choć tym razem nie chodziło o wodę.


"Balmoral" to wycieczkowiec, który pasażerom ma zapewnić tyle atrakcji, by w wyniku przesiadywania czy to w basenach, czy to na wygodnych siedziskach pokładowych barów w ogóle odeszła im ochota na zejście na stały ląd. Zrealizowane marzenie o podróżowaniu bez ruszania z miejsca. W 2012 roku na rejs z Wielkiej Brytanii na Karaiby zapisały się 919 osoby, z których 252 zapamiętają tę wycieczkę na dłuższy czas. Tylu pasażerów zachorowało podczas podróży na tzw. grypę żołądkową. Lekko licząc, co czwarty turysta miał bezpośrednią i wielogodzinną styczność z sedesem lub - jeśli miał ochotę na przeżywanie choroby z rozmachem - na pokładzie, w trakcie oddawania Neptunowi treści swojego wnętrza. Załoga statku najpewniej przyjęła ów żołądkowy surwiwal ze stoickim spokojem. Bądź co bądź był to już czwarty tego typu przypadek z udziałem wspomnianego wycieczkowca.


"Balmoral" - z nami popłyniesz!


Jeśli przyjąć, że problemy żołądkowe niewygodne są na statku, w samolocie mogą mieć wymiar małej apokalipsy. Toalety pokładowe nie są liczne, ograniczona jest również ich wydajność, o czym przekonali się pasażerowie lotu Continental Airlines na trasie Amsterdam-Newark w 2007 roku. Krótko po starcie toalety nie tylko przestały funkcjonować, ale i oddały to, co powinny zatrzymać w swoim zacisznym i zwykle szczelnym wnętrzu. Naturalnie pasażerowie dalej mogli oglądać filmy lub czytać książki, lecz zapach oraz widok niezwyczajnie ozdobionej podłogi towarzyszył im przez 8 godzin lotu. Continental Airlines - poczujesz różnicę.


Siedem lat temu lot linii US American Izrael-Filadelfia był być może mniej pachnący, lecz emocji dostarczył nieporównywalnie więcej. Krótko po starcie pasażerowie zaczęli wyczuwać charakterystyczny, mdły odór. Jego źródło znajdowało się z przodu samolotu i - jak się wkrótce okazało - swoje epicentrum miało w kabinie pilotów. Ci, kierując maszyną z blisko 130 osobami na pokładzie, wymiotowali zgodnie w towarzystwie reszty załogi - razem 12 gardeł. Wirus grypy żołądkowej dołączył do tej wesołej kompanii również 2 pasażerów. Awaryjne lądowanie w Rzymie zakończyło się sukcesem, a po inspekcji technicznej kabiny pilotów inżynierom przyszła zapewne praktyczna myśl, by wycieraczki na szybach zamontować również wewnątrz samolotu.


We wish you a pleasant flight.

bottom of page